Wyobraź sobie, że przez dłuższą chwilę jesteś samochodem. Tak, samochodem właśnie! Twój nowy właściciel dba o ciebie, regularnie jeździ na myjnię, sprząta wnętrze, kupuje ci różne atrakcje, poczynając od „listka litości” na tylnej szybie, na zapachach do wnętrza kończąc. Dwa razy do roku wymienia ci opony, w zależności od sezonu, a dodatkowo dba o to, aby przeglądy serwisowe były realizowane o czasie podobnie jak przegląd techniczny. Twoje istnienie jako samochód to istna sielanka! Cały czas masz pewność, że wszystko działa, jak należy i funkcjonujesz bez zarzutu, pomagając właścicielowi przemieszczać się po świecie.
Brzmi wręcz idealnie.
Niemniej takie właśnie są realia posiadania samochodu.
Żeby jeździć, auto musi być sprawne i nie ma wyjścia, kiedy tylko pojawi się informacja o przeglądzie, to należy go wykonać w odpowiednim czasie.
A jak podchodzimy do siebie samych?
I tu zazwyczaj patrzymy na to z innej perspektywy. Większość z nas uruchamia program „jestem niezniszczalny” i nawet nie pomyśli o tym, by zrealizować swój własny przegląd techniczny. Skoro „jestem niezniszczalny” i „mnie to nie dotyczy, bo przecież wszystko, co złe przytrafia się innym, a nie mi”, to funkcjonuję dalej, dając z siebie ponad sto procent normy na każdej płaszczyźnie i w każdej roli, w której występuję.
A co, jeśli mój wewnętrzny mechanizm psuje się od środka, a ja o tym nic nie wiem?
A co, jeśli za chwilę z trybu „jestem niezniszczalny” wejdę w program „jestem nieuleczalnie chory”?
A co, gdy świat zawali się za wcześnie, bo zbyt późno została podjęta decyzja o przeglądzie?
Może Cię zainteresuje? 6 prostych kroków do lepszego samopoczucia
Często się nawet nad tym nie zastanawiamy. Wstajemy rano i jak nic nas nie boli ani nie pobolewa, ruszamy do pracy lub zajmujemy się obowiązkami domowymi. Pracujemy, zajmujemy się rodziną, spędzamy czas, dokładnie tak jak chcemy, z kim chcemy, chodzimy do kina, teatru, na koncerty. Życie płynie nam zwyczajnie lub chwilami nadzwyczajnie, pojawiają się radości, smutki, sukcesy czy też porażki, które po pewnym czasie staramy się przekuć w sukces, wyciągając z nich lekcje. Temat zdrowia traktujemy często pobocznie lub wcale. Odkładamy na wieczne „później”, bo zawsze znajdziemy coś pilniejszego, ważniejszego czy też coś, całkowicie innego, co zajmie nam głowę. Zaopatrujemy się w suplementy lub witaminy, które w naszej ocenie profilaktycznie mają nas wspomóc i to by było na tyle. Do czasu, aż coś nie zacznie się sypać.
Ostatnio doświadczyłem kilku sytuacji, które pokazały mi, jak kruche potrafi być nasze życie i co gorsza, jak bardzo sami możemy je zaniedbać brakiem przeglądów. Bliskie mi osoby, z którymi jeszcze nie tak dawno śmiałem się, piłem kawę, wymieniałem pomysły na plany na przyszłość, odeszły, pozostawiając po sobie pustkę, której nic nie jest w stanie zastąpić.
A mogło być inaczej.
Tylko w tym przypadku czasu nie da się już cofnąć.
Niemniej można sprawić, by to, co nadejdzie, było bardziej przewidywalne niż jakakolwiek wiadomość znienacka i aby fraszka Jana Kochanowskiego nas nie dotyczyła:
„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”
Od czego zatem zacząć?
-
-
- Uświadom sobie, że niezniszczalność w naszym przypadku nie istnieje. Żywy organizm ma prawo podobnie jak samochód od czasu do czasu szwankować. Tak się dzieje, a skoro mam świadomość o tym, że tak się dzieje, mogę sprawdzić, co i jak funkcjonuje, aby mieć pewność, że do kolejnej mety dojadę bez żadnego problemu.
- Sprawdź u specjalisty zakres przeglądu. W zależności od naszego wieku zalecane są przeglądy podstawowe lub rozszerzone i warto poddać się każdemu z nich na każdym etapie życia, unikając przy tym autoanalizy, w której to weryfikujemy objawy i wyniki badań w przeglądarkach internetowych. Kiedyś rozbroiła mnie jedna z lekarek, wszedłem do gabinetu przygotowany jak nigdy dotąd – miałem wyniki badań i wszystko, co na ich podstawie znalazłem w Internecie. Lekarka uśmiechnęła się na to, co zacząłem mówić i powiedziała. „Przerwę panu ten wywód, kiedyś też umieściłam swoje objawy i wyniki w przeglądarce internetowej, aby sprawdzić, jaką dostanę informację zwrotną. Wyszło mi na większości stron, że mam nowotwór jądra, jest tylko jeden zasadniczy problem – nie mam jąder!”
- Dbaj o regularność! Jeden przegląd na całe życie nie wystarczy. Obecnie duże przeglądy wykonuję co roku, a mniejsze raz na kwartał lub na półrocze. Dzięki temu mam pewność, że mój organizm to świetna maszyna do działania i mogę spokojnie planować przyszłość.
-
Każde z nas myśli o bliższej lub dalszej przyszłości. Widzi siebie oczyma wyobraźni za dziesięć, czy też dwadzieścia lat. Bez dbania o to, co najcenniejsze a niewidoczne i bardzo ulotne ciężko będzie je zrealizować.
Warto zacząć działać już dziś!
Powodzenia!
Autor: Marcin Kwapiszewski
Marcin Kwapiszewski
Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.