Szczęście to… zadbać o siebie!

Szczęście to… zadbać o siebie!

Jest taka scena w filmie „Uciekająca panna młoda” z Julią Roberts w roli głównej, w której bohaterka przygotowała jajka na kilka sposobów, tylko po to, by przekonać się, które tak naprawdę lubi sama. Na stole znalazły się między innymi: tradycyjna jajecznica, jajka po wiedeńsku, omlet, gotowane na miękko, bo dotychczas jadła te, które lubili jej wcześniejsi narzeczeni. A co z jej potrzebami? Nie realizowała ich, bo przedkładała potrzeby innych ponad swoje własne i zamiast zadbać o siebie, dbała o to, by było miło i inni mieli spełnione swoje potrzeby.

A czasem naprawdę niewiele potrzeba by zadbać o siebie i sprawić, by poza miłą atmosferą, spełnieniem oczekiwań drugiej strony kimkolwiek by nie była, bo może to być partner, partnerka, szef, koledzy z pracy, przyjaciele, przyjaciółki, rodzina, sprawić, by nasze potrzeby także były zrealizowane.

Szczęście to… zadbać o siebie!

Pamiętam jedne wakacje, które sprawiły, że pomimo iż jestem wielkim fanem Włoch, to Sardynia nie przypadła mi do gustu. Otóż wziąłem na siebie zorganizowanie fantastycznego wyjazdu wakacyjnego dla pięciu osób na prawie dwa tygodnie. Niby proste, a jednak pojawiły się schody i w sumie dobrze, że dziś jeszcze ze sobą wszyscy rozmawiamy. Otóż cały ciężar wziąłem na siebie, bo przecież kto jak nie ja da radę. Znałem moich przyjaciół i wiedziałem, co jest ważne dla każdego z nich, dlatego zaplanowałem objazd po całej wyspie, bo jedna osoba nie lubi za długo w jednym miejscu, zwiedzanie lokalnych atrakcji, bo inna lubi, apartamenty blisko centrum, bo to dla kolejnej istotne, w określonym budżecie, bo na to zwracała uwagę jeszcze inna osoba. Wszystko było zapięte na ostatni guzik, tylko nie było tam uwzględnionych moich potrzeb. Nawet obowiązek bycia kierowcą wziąłem na siebie, bo przecież skoro robię ponad 40 000 km rocznie po Polsce to przecież tam też dam radę! No to polecieliśmy. Początek był całkiem miły jednak im dalej w las, tym więcej drzew. Jazda autem zaczęła mnie męczyć, zauważyłem, że nikt nawet nie był zainteresowany niektórymi atrakcjami, które były ważne dla mnie, i z których finalnie musiałem zrezygnować. Czasu spędzonego na odpoczynku na plaży, było tyle, co kot napłakał, bo większość nie przepadała za tą formą relaksu, nikt nie proponował lokalnych dodatkowych atrakcji, bo każdy liczył na to, że ja sprawdzę i powiem, co i gdzie warto zobaczyć. Erupcja wulkanu nastąpiła w ostatni dzień, kiedy to odciąłem się od wszystkich po oddaniu auta i zacząłem się zastanawiać „Co poszło nie tak?”, że z zapowiadających się idealnych wakacji wyszła totalna klapa.

Droga do odpowiedzi była długa, jednak w końcu ją znalazłem, mianowicie, zamiast zadbać o siebie, zadbałem o wszystkich innych, a potem standardowo miałem pretensje do wszystkich dookoła, że nie są wspierający. A jak mieli być, skoro nawet nie powiedziałem, co jest ważne dla mnie! Jak mieli wspierać i pomagać, skoro całość wziąłem na siebie! No właśnie.

Szczęście to… zadbać o siebie!

Dziś już nie popełniam tego błędu. Nadal planuję wspólne wyjazdy, jednak odpowiedzialnością za poszczególne sekcje atrakcji dzielę się z resztą i dbam o to, by potrzeby wszystkich były zrealizowane, albo też i inni o to dbają. W końcu nie wszystko musi zależeć ode mnie.

Jak zadbać o siebie na różnych płaszczyznach i sprawić, by zamiast frustracji pojawił się uśmiech?

    • Dowiedz się, co jest ważne dla ciebie! To może być twój cel, to może być coś, co lubisz robić, to może być coś innego, byleby tylko było autentycznie twoje! Jeśli wiesz, do czego dążysz, co sprawia ci radość, to nie rezygnuj z tego, tylko dlatego, że ktoś inny ma odmienny cel lub też woli robić coś innego, poszukajcie wspólnej drogi, gdzie wynikiem będzie wilk syty i owieczka cała! Pamiętaj, masz prawo do swojego hobby, do swoich pasji, do tego, co naprawdę kochasz robić!
    • Uświadom sobie, że twoje potrzeby są tak samo ważne jak potrzeby innych ludzi wokół. Też masz prawo do realizacji siebie i swoich celów, też masz prawo do odpoczynku, też masz prawo, do robienia tego, co sprawia ci radość!
    • Jasno komunikuj swoje potrzeby! Jeżeli coś pozostaje niewypowiedziane, to telepatii niestety większość ludzi nie ogarnia i po prostu nie istnieje. Jeśli jasno powiesz, co jest dla ciebie ważne, to zwiększasz prawdopodobieństwo na to, by twoje potrzeby były uwzględnione podczas planowania, czy też realizacji jakichkolwiek zadań. Jeśli tego nie zrobisz, możesz skończyć jako główny kierowca wycieczki bez szans na plażę, czy też inne atrakcje.
    • Naucz się mówić „Nie”! To bardzo pomaga zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym, chociaż początkowo nie przychodzi łatwo, szczególnie gdy dotychczas na wszystko się zgadzaliśmy. Zacznij od małych rzeczy, by wprawić się w tej umiejętności, by potem sięgnąć po coś większego. Spokój i szczęście, które pojawią się po nabyciu tej umiejętności, będą świetną rekompensatą za początkowe trudności. Jeżeli czujesz, że masz z tym trudność, sięgnij po szkolenie z asertywności, które umocni cię w tej umiejętności i zaopatrzy w niezbędne narzędzia.

Ignorowanie własnych potrzeb może prowadzić do złego samopoczucia zarówno fizycznego, jak i psychicznego, a także do negatywnego wpływu na relacje z innymi ludźmi. Stres, wypalenie zawodowe, osłabienie relacji, nadmierne napięcie, to nieliczne z objawów zaprzestania dbania o siebie.

Dbanie o swoje potrzeby jest zatem kluczowe dla zachowania równowagi i dobrej jakości życia.

Proste, a jednocześnie trudne – uczę się tego i trenuję każdego dnia!

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.

 

 

Jak podobał Ci się artykuł?