minimalizm

Szczęście to… pozbycie się zbędnych rzeczy!

Trend minimalizmu zaczyna być wszechobecny. Gdziekolwiek się nie obejrzymy, pojawia się hasło „less is more” czyli mniej znaczy więcej. Tylko jak pozbyć się niepotrzebnych rzeczy i które z nich faktycznie są niepotrzebne, a które są przydatne? Na to pytanie trzeba już odpowiedzieć sobie samemu.

Inspiracja Steve’em Jobsem – jak wyglądał jego minimalizm?

Kiedy czytałem biografię Steve’ a Jobsa, urzekły mnie zdjęcia Steve’a w mieszkaniu, czy też nowym biurze, w którym poza bohaterem zdjęcia, nie było nic innego – żadnych rozpraszaczy uwagi, podłoga, okna, światło i człowiek, który funkcjonuje w tej przestrzeni. Kompletny minimalizm. Żadnych zbędnych rzeczy, w sumie, niektórych niezbędnych dla mnie też tam nie było. Później trafiłem na opis związany z jego wizerunkiem i odpowiedź na pytanie „Dlaczego Steve Jobs ciągle ubierał się tak samo?”. Otóż nie chciał marnować energii na podejmowanie decyzji, co dziś ze sobą połączyć, i zautomatyzował proces polegający na tym, że każdego dnia można go było spotkać dokładnie w tym samym outficie.

Minimalizm Steve Jobs

Źródło

Moja droga do minimalizmu – jak pozbyłem się zbędnych rzeczy?

Co prawda do Steve’a Jobsa mi bardzo daleko, niemniej dało mi to do myślenia, szczególnie gdy pierwszy raz doświadczyłem zbędnych rzeczy, podczas pierwszej w życiu przeprowadzki. Pierwsza przeprowadzka zminimalizowała moje zasoby o jakieś 15%. Pamiętam, jaki byłem wtedy z siebie dumny, że oczyściłem się ze zbędnych rzeczy i tylko z tymi, które potrzebuję, trafiłem do nowego mieszkania. Weryfikacja moich wyborów nastąpiła całkiem szybko, bo mniej więcej po niecałych dwóch latach czekała mnie kolejna przeprowadzka. Zorganizowałem kartony, spakowałem jedną szafę, książki i przed wejściem do kuchni pomyślałem, że już z górki, bo to przecież parę szafek i koniec. Nawet sobie nie wyobrażacie, w jakim byłem błędzie – okazało się, że przez półtora roku zgromadziłem tyle zbędnych rzeczy, że zabrakło mi kartonów i w pośpiechu zastanawiałem się nad tym, po co mi tyle kubków, filiżanek, kieliszków w różnych kształtach czy też garnków i misek do zapiekania. Co ciekawsze – wcale nie urzęduję długo w kuchni, po prostu miałem wtedy miejsce i zacząłem gromadzić coś, co być może będzie przydatne w przyszłości. Pamiętam, że wtedy dokonałem pierwszej znaczącej selekcji, i po przeniesieniu wszystkiego w nowe miejsce, niemal każda rzecz została obejrzana, co najmniej trzy razy, a podczas tego oglądu zadawałem sobie pytania:

    • Po co mi to?
    • Jak często tego używam?
    • Kiedy ostatni raz tego użyłem?

Pewnie domyślacie się, że na ostatnie pytanie odpowiedź „Nigdy” pojawiła się nader często. Tym sposobem około 5 dużych kartonów poszło na oddanie do osób, które mogły tego naprawdę potrzebować, podczas gdy u mnie zajmowały jedynie przestrzeń.

Dziś wciąż uczę się uwalniania przestrzeni i pozbywania się zbędnych rzeczy, i za każdym razem sprawia mi to przeogromną radość. Coś w stylu uwolnienia się od zbędnego balastu.

minimalizm

Minimalizm – Jak zacząć? – Kilka praktycznych porad

Jak do tego podejść? Dla osób, które jak ja mają tendencje do chomikowania, najlepsza będzie metoda małych kroków, bo czyszczenie na raz może zająć bardzo dużo czasu, i zamiast pozbywania się zbędnych rzeczy ogarnie nas frustracja i powrót do przeszłości, czyli brak jakiejkolwiek zmiany, w myśl zasady: skoro jest, to przecież kiedyś się może przydać!

    • Wybierz fragment przestrzeni: szafki kuchenne, szafka w przedpokoju, szafka z butami, szafka w łazience, schowek pod łóżkiem, półka z książkami lub, o zgrozo, piwnica (czemu o zgrozo – tam naprawdę można spotkać ciekawe duchy przeszłości w postaci absolutnie zapomnianych zbędnych rzeczy).
    • Wystaw wszystko z wybranego fragmentu i zadaj sobie trzy pytania: Po co mi to? Jak często tego używam? Kiedy ostatnio to było w użyciu? Wcześniej możesz sobie postawić cel – pozbywam się wszystkiego, co nie było użyte przez np. 3 miesiące lub pół roku. Zrób selekcję jeszcze na podłodze, i to jest ten moment, gdzie możesz się przełamać do zmiany decyzji co do jednej, maksymalnie dwóch rzeczy, co do których masz sentyment.

minimalizm

I uwierz, że naprawdę:

    • jeśli nie wchodzisz w jakieś spodnie od czterech lat, to prawdopodobnie, w ciągu kolejnych trzech też nie wejdziesz, a z szafy się wysypuje.
    • jeśli opakowanie na awokado zostało przyniesione rok temu i ani razu nie zostało zastosowane, to po co ci to?
    • jeżeli toster, który wniosłeś do domu z radością, został użyty przez ostatni rok raz, a ty np. nie jesz chleba, to… odpowiedź powinna pojawić się sama (to akurat o mnie, na święta Bożego Narodzenia wniosłem do domu kolorowy toster z napisem Italia, aby nastrajał pozytywnie w zimie – tylko szkoda, że był użyty tylko i wyłącznie raz, celem sprawdzenia, czy działa).
    • jeśli masz dwanaście bluz, a notorycznie chodzisz w dwóch, reszta nigdy nie widziała światła dziennego i, o zgrozo, ma jeszcze na sobie metkę – oddaj innym, tym którzy tego naprawdę potrzebują.
    • jeśli masz trzy zastawy stołowe i tonę innych talerzy, a ostatnie przyjęcie zostało przez ciebie wyprawione lata temu, przyjrzyj się, ile przestrzeni możesz uwolnić.

Spakuj zbędne rzeczy w karton i nie patrz już na nie. Oddaj potrzebującym, wystaw na „oddaż” lub sprzedaż – każdy z tych wyborów sprawi, że uwolnisz się od zbędnego balastu.

Osobiście robię takie czystki dwa razy do roku, a ostatnio powoli zaczynam zauważać, że więcej rzeczy rusza w dalszą podróż niż pojawia się w domu pomiędzy jedną a drugą segregacją.

Chwilami nie jest łatwo.

Najtrudniej jest mi z książkami, i tu nie powiem, proces decyzyjny się wydłuża, a te przeznaczone do oddania potrafią jeszcze stać w kolumnie przez np. miesiąc, tylko po to, abym się upewnił, że to właściwa decyzja. Niemniej finalnie większość z nich trafia w dalszą podróż.

Kto wie, może kiedyś osiągnę stan minimalizmu dokładnie taki, jaki miał Steve Jobs. Trzymajmy za siebie kciuki!

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.

 

One Reply to “Szczęście to… pozbycie się zbędnych rzeczy!”

Jak podobał Ci się artykuł?