Człowiek, pomimo że jest stworzeniem stadnym i lubi funkcjonować w stadzie, to jednak jest sam sobie „sterem, żeglarzem i okrętem” - tak to pisał w „Odzie do młodości” nasz wieszcz, Adam Mickiewicz. Często o tym zapominamy, zdajemy się na los, na innych ludzi, którzy zaczynają kierować naszym życiem, lub po prostu płyniemy z prądem, bo być może jest tak prościej. Sięgamy po pomoc specjalistów w sprawach, z którymi świetnie poradzilibyśmy sobie sami, tylko dlatego, że będzie szybciej i wygodniej. A gdzie w tym wszystkim nasza samodzielność? Jak dziś pamiętam pewien wieczór na Sycylii, kiedy to wracając wypożyczonym samochodem na lotnisko wpadłem w dużą dziurę w drodze i złapałem gumę. Co za emocje. Niecałe dwie godziny do odlotu, w samochodzie trzy osoby łącznie ze mną i każda z nich miała dokładnie takie samo pojęcie o zmianie opony jak i ja – czytaj – żadne. Szybko zadzwoniłem do wypożyczalni licząc, że ktoś szybko podjedzie, w końcu mieliśmy do nich jakieś dwa kilometry i pomoże, a usłyszałem jedynie „Proszę pana, ma pan w samochodzie koło dojazdowe, proszę wymienić i przyjechać, nie możemy inaczej pomóc”. No dobra, wiedziałem, że potrzebny jest lewarek, zupełnie nie wiem skąd wiedziałem, gdzie mam go umieścić, ktoś powiedział zacznij od luzowania śrub, ktoś inny podrzucił myśl „Poszukaj w instrukcji”. I pewnie byśmy nie wrócili do domu, gdyby nie ekipa sprzątająca przydrożne śmietniki. Panowie śmieciarze zatrzymali się na łapanego przez jedną osobę stopa i wymiana koła nastąpiła w tempie godnym specjalistów na torze Formuła 1, a do tego w akompaniamencie śmiechu, bo panowie ni w ząb nie rozumieli nic, co było w innym języku niż włoski a my na tamten czas z włoskiego kojarzyliśmy pizza, pasta, buongiorno, ciao i jeszcze parę innych słówek. Obiecałem sobie po powrocie, że muszę nauczyć się zmieniać koło, bo to jednak ważna umiejętność i faktycznie może się przydać, jednak przez długi czas nie było ku temu okazji. Lekcję miałem po dobrych pięciu latach, kiedy po złapaniu gumy nie skorzystałem z assistance, a poprosiłem znajomego o pomoc używając słów: „Pomóż mi, ja będę wszystko robić, ty tylko stój, patrz i mów co mam robić, żebym z jednej opony nie zrobił kilku.” I w sumie na dziś dzień parę opon samodzielnie już wymieniłem. Samodzielność, jaką zyskałem dała mi też poczucie bezpieczeństwa – wiem co mam robić, kiedy podobna sytuacja mi się przytrafi i wiem, że nie zawaham się pomóc w tym komuś potrzebującemu. Sprawność „Zmieniacz opon” trafiła na ścianę chwały i jest już sklasyfikowana jako umiejętność posiadana. Coraz częściej zaczynam sięgać po samodzielność i niezależność, pomimo tego, że jest trudniejsza, pomimo komfortowych rozwiązań jakimi są specjaliści w danej dziedzinie. Ostatnio największą radość dało mi dojście do tego, którą śrubę i gdzie mam wyregulować w drzwiach, które się opuszczały i zaczynały rysować podłogę. Zawziąłem się na nie, zestaw odpowiednich kluczy był w domu, trzeba tylko było wiedzieć, gdzie i w którą stronę kręcić. Po dwóch godzinach, trzech filmach na YouTube sprawność „Regulator drzwi” trafiła na ścianę chwały. Inne sprawności, które już tam są, to: malarz, elektryk, specjalista od wiercenia dziur, składacz skomplikowanych konstrukcji meblowych, tynkarz, tapeciarz, mały hydraulik i wiele innych, a każda z nich ułatwia mi życie, bo gdy coś się dzieje samodzielność bierze górę nad komfortem i wygodą. A radość z tego, że zrobiłem coś sam, rozpiera mnie do granic i to nie raz, a niemal za każdym razem, gdy patrzę na efekt swojej pracy. Jak się nauczyć nowego? To naprawdę bardzo proste. Wystarczy: • znaleźć mentora, a w przypadku jego braku poszukać na YouTube możliwych rozwiązań, a w dzisiejszych czasach znajdziemy tam większość tego, co jest potrzebne by wykonać proste naprawy, czy też inne czynności, których akurat potrzebujemy. • wygospodarować czas, na to by metodą prób i błędów rozwiązać problem czy też wyzwanie przed którym stoimy, w niektórych przypadkach będzie to naprawdę dużo czasu, bo jak to się mówi „Nie od razu Kraków zbudowano.” • dać sobie prawo do popełniania błędów, jeżeli nie zrobię czegoś idealnie za pierwszym razem, to wykonam to za drugim, trzecim, czwartym, setnym, n-tym, nieważne za którym, ważne, że wykonam to samodzielnie. • celebrować swój sukces. Nie bójmy się mówić „Tak, to ja moja robota!”, „Brawo ja.”, za każdym razem, kiedy sięgacie po nową umiejętność, to nawet jeśli przyda się wam ona raz, dwa czy może trzy razy w życiu, nieważne ile, ważne jest to, że wasza samodzielność rośnie, a wraz z nią pewność siebie! W końcu to, co zrobiliście, to wasze dzieło! No to od teorii do praktyki. Rozejrzyj się po mieszkaniu, może jest jakiś akurat jakiś kran, który od roku czeka na wymianę, silikon w łazience, który już sam niemal odchodzi, obraz, który trzeba powiesić, ściana, którą masz w planach do przemalowania, cokolwiek innego, co czeka, bo cały czas myślisz, analizujesz lub szukasz specjalisty i mówisz sobie „Później się tym zajmę” a to później nie nadchodzi. Może właśnie dziś jest właśnie ten czas, kiedy nauczysz się czegoś nowego i samodzielność weźmie górę? Powodzenia!"

Szczęście to… samodzielność!

Człowiek, pomimo że jest stworzeniem stadnym i lubi funkcjonować w stadzie, to jednak jest sam sobie „sterem, żeglarzem i okrętem” – tak to pisał w „Odzie do młodości” nasz wieszcz, Adam Mickiewicz. Często o tym zapominamy, zdajemy się na los, na innych ludzi, którzy zaczynają kierować naszym życiem, lub po prostu płyniemy z prądem, bo być może jest tak prościej. Sięgamy po pomoc specjalistów w sprawach, z którymi świetnie poradzilibyśmy sobie sami, tylko dlatego, że będzie szybciej i wygodniej. A gdzie w tym wszystkim nasza samodzielność?

Jak dziś pamiętam pewien wieczór na Sycylii, kiedy to wracając wypożyczonym samochodem na lotnisko wpadłem w dużą dziurę w drodze i złapałem gumę. Co za emocje. Niecałe dwie godziny do odlotu, w samochodzie trzy osoby łącznie ze mną i każda z nich miała dokładnie takie samo pojęcie o zmianie opony jak i ja – czytaj – żadne. Szybko zadzwoniłem do wypożyczalni licząc, że ktoś szybko podjedzie, w końcu mieliśmy do nich jakieś dwa kilometry i pomoże, a usłyszałem jedynie „Proszę pana, ma pan w samochodzie koło dojazdowe, proszę wymienić i przyjechać, nie możemy inaczej pomóc”. No dobra, wiedziałem, że potrzebny jest lewarek, zupełnie nie wiem skąd wiedziałem, gdzie mam go umieścić, ktoś powiedział zacznij od luzowania śrub, ktoś inny podrzucił myśl „Poszukaj w instrukcji”. I pewnie byśmy nie wrócili do domu, gdyby nie ekipa sprzątająca przydrożne śmietniki. Panowie śmieciarze zatrzymali się na łapanego przez jedną osobę stopa i wymiana koła nastąpiła w tempie godnym specjalistów na torze Formuła 1, a do tego w akompaniamencie śmiechu, bo panowie ni w ząb nie rozumieli nic, co było w innym języku niż włoski a my na tamten czas z włoskiego kojarzyliśmy pizza, pasta, buongiorno, ciao i jeszcze parę innych słówek.

Człowiek, pomimo że jest stworzeniem stadnym i lubi funkcjonować w stadzie, to jednak jest sam sobie „sterem, żeglarzem i okrętem” - tak to pisał w „Odzie do młodości” nasz wieszcz, Adam Mickiewicz. Często o tym zapominamy, zdajemy się na los, na innych ludzi, którzy zaczynają kierować naszym życiem, lub po prostu płyniemy z prądem, bo być może jest tak prościej. Sięgamy po pomoc specjalistów w sprawach, z którymi świetnie poradzilibyśmy sobie sami, tylko dlatego, że będzie szybciej i wygodniej. A gdzie w tym wszystkim nasza samodzielność? Jak dziś pamiętam pewien wieczór na Sycylii, kiedy to wracając wypożyczonym samochodem na lotnisko wpadłem w dużą dziurę w drodze i złapałem gumę. Co za emocje. Niecałe dwie godziny do odlotu, w samochodzie trzy osoby łącznie ze mną i każda z nich miała dokładnie takie samo pojęcie o zmianie opony jak i ja – czytaj – żadne. Szybko zadzwoniłem do wypożyczalni licząc, że ktoś szybko podjedzie, w końcu mieliśmy do nich jakieś dwa kilometry i pomoże, a usłyszałem jedynie „Proszę pana, ma pan w samochodzie koło dojazdowe, proszę wymienić i przyjechać, nie możemy inaczej pomóc”. No dobra, wiedziałem, że potrzebny jest lewarek, zupełnie nie wiem skąd wiedziałem, gdzie mam go umieścić, ktoś powiedział zacznij od luzowania śrub, ktoś inny podrzucił myśl „Poszukaj w instrukcji”. I pewnie byśmy nie wrócili do domu, gdyby nie ekipa sprzątająca przydrożne śmietniki. Panowie śmieciarze zatrzymali się na łapanego przez jedną osobę stopa i wymiana koła nastąpiła w tempie godnym specjalistów na torze Formuła 1, a do tego w akompaniamencie śmiechu, bo panowie ni w ząb nie rozumieli nic, co było w innym języku niż włoski a my na tamten czas z włoskiego kojarzyliśmy pizza, pasta, buongiorno, ciao i jeszcze parę innych słówek. Obiecałem sobie po powrocie, że muszę nauczyć się zmieniać koło, bo to jednak ważna umiejętność i faktycznie może się przydać, jednak przez długi czas nie było ku temu okazji. Lekcję miałem po dobrych pięciu latach, kiedy po złapaniu gumy nie skorzystałem z assistance, a poprosiłem znajomego o pomoc używając słów: „Pomóż mi, ja będę wszystko robić, ty tylko stój, patrz i mów co mam robić, żebym z jednej opony nie zrobił kilku.” I w sumie na dziś dzień parę opon samodzielnie już wymieniłem. Samodzielność, jaką zyskałem dała mi też poczucie bezpieczeństwa – wiem co mam robić, kiedy podobna sytuacja mi się przytrafi i wiem, że nie zawaham się pomóc w tym komuś potrzebującemu. Sprawność „Zmieniacz opon” trafiła na ścianę chwały i jest już sklasyfikowana jako umiejętność posiadana. Coraz częściej zaczynam sięgać po samodzielność i niezależność, pomimo tego, że jest trudniejsza, pomimo komfortowych rozwiązań jakimi są specjaliści w danej dziedzinie. Ostatnio największą radość dało mi dojście do tego, którą śrubę i gdzie mam wyregulować w drzwiach, które się opuszczały i zaczynały rysować podłogę. Zawziąłem się na nie, zestaw odpowiednich kluczy był w domu, trzeba tylko było wiedzieć, gdzie i w którą stronę kręcić. Po dwóch godzinach, trzech filmach na YouTube sprawność „Regulator drzwi” trafiła na ścianę chwały. Inne sprawności, które już tam są, to: malarz, elektryk, specjalista od wiercenia dziur, składacz skomplikowanych konstrukcji meblowych, tynkarz, tapeciarz, mały hydraulik i wiele innych, a każda z nich ułatwia mi życie, bo gdy coś się dzieje samodzielność bierze górę nad komfortem i wygodą. A radość z tego, że zrobiłem coś sam, rozpiera mnie do granic i to nie raz, a niemal za każdym razem, gdy patrzę na efekt swojej pracy. Jak się nauczyć nowego? To naprawdę bardzo proste. Wystarczy: • znaleźć mentora, a w przypadku jego braku poszukać na YouTube możliwych rozwiązań, a w dzisiejszych czasach znajdziemy tam większość tego, co jest potrzebne by wykonać proste naprawy, czy też inne czynności, których akurat potrzebujemy. • wygospodarować czas, na to by metodą prób i błędów rozwiązać problem czy też wyzwanie przed którym stoimy, w niektórych przypadkach będzie to naprawdę dużo czasu, bo jak to się mówi „Nie od razu Kraków zbudowano.” • dać sobie prawo do popełniania błędów, jeżeli nie zrobię czegoś idealnie za pierwszym razem, to wykonam to za drugim, trzecim, czwartym, setnym, n-tym, nieważne za którym, ważne, że wykonam to samodzielnie. • celebrować swój sukces. Nie bójmy się mówić „Tak, to ja moja robota!”, „Brawo ja.”, za każdym razem, kiedy sięgacie po nową umiejętność, to nawet jeśli przyda się wam ona raz, dwa czy może trzy razy w życiu, nieważne ile, ważne jest to, że wasza samodzielność rośnie, a wraz z nią pewność siebie! W końcu to, co zrobiliście, to wasze dzieło! No to od teorii do praktyki. Rozejrzyj się po mieszkaniu, może jest jakiś akurat jakiś kran, który od roku czeka na wymianę, silikon w łazience, który już sam niemal odchodzi, obraz, który trzeba powiesić, ściana, którą masz w planach do przemalowania, cokolwiek innego, co czeka, bo cały czas myślisz, analizujesz lub szukasz specjalisty i mówisz sobie „Później się tym zajmę” a to później nie nadchodzi. Może właśnie dziś jest właśnie ten czas, kiedy nauczysz się czegoś nowego i samodzielność weźmie górę? Powodzenia!"

Obiecałem sobie po powrocie, że muszę nauczyć się zmieniać koło, bo to jednak ważna umiejętność i faktycznie może się przydać, jednak przez długi czas nie było ku temu okazji. Lekcję miałem po dobrych pięciu latach, kiedy po złapaniu gumy nie skorzystałem z assistance, a poprosiłem znajomego o pomoc używając słów: „Pomóż mi, ja będę wszystko robić, ty tylko stój, patrz i mów co mam robić, żebym z jednej opony nie zrobił kilku.” I w sumie na dziś dzień parę opon samodzielnie już wymieniłem. Samodzielność, jaką zyskałem dała mi też poczucie bezpieczeństwa – wiem co mam robić, kiedy podobna sytuacja mi się przytrafi i wiem, że nie zawaham się pomóc w tym komuś potrzebującemu. Sprawność „Zmieniacz opon” trafiła na ścianę chwały i jest już sklasyfikowana jako umiejętność posiadana.

Coraz częściej zaczynam sięgać po samodzielność i niezależność, pomimo tego, że jest trudniejsza, pomimo komfortowych rozwiązań jakimi są specjaliści w danej dziedzinie. Ostatnio największą radość dało mi dojście do tego, którą śrubę i gdzie mam wyregulować w drzwiach, które się opuszczały i zaczynały rysować podłogę. Zawziąłem się na nie, zestaw odpowiednich kluczy był w domu, trzeba tylko było wiedzieć, gdzie i w którą stronę kręcić. Po dwóch godzinach, trzech filmach na YouTube sprawność „Regulator drzwi” trafiła na ścianę chwały.

Inne sprawności, które już tam są, to: malarz, elektryk, specjalista od wiercenia dziur, składacz skomplikowanych konstrukcji meblowych, tynkarz, tapeciarz, mały hydraulik i wiele innych, a każda z nich ułatwia mi życie, bo gdy coś się dzieje samodzielność bierze górę nad komfortem i wygodą. A radość z tego, że zrobiłem coś sam, rozpiera mnie do granic i to nie raz, a niemal za każdym razem, gdy patrzę na efekt swojej pracy.

Człowiek, pomimo że jest stworzeniem stadnym i lubi funkcjonować w stadzie, to jednak jest sam sobie „sterem, żeglarzem i okrętem” - tak to pisał w „Odzie do młodości” nasz wieszcz, Adam Mickiewicz. Często o tym zapominamy, zdajemy się na los, na innych ludzi, którzy zaczynają kierować naszym życiem, lub po prostu płyniemy z prądem, bo być może jest tak prościej. Sięgamy po pomoc specjalistów w sprawach, z którymi świetnie poradzilibyśmy sobie sami, tylko dlatego, że będzie szybciej i wygodniej. A gdzie w tym wszystkim nasza samodzielność? Jak dziś pamiętam pewien wieczór na Sycylii, kiedy to wracając wypożyczonym samochodem na lotnisko wpadłem w dużą dziurę w drodze i złapałem gumę. Co za emocje. Niecałe dwie godziny do odlotu, w samochodzie trzy osoby łącznie ze mną i każda z nich miała dokładnie takie samo pojęcie o zmianie opony jak i ja – czytaj – żadne. Szybko zadzwoniłem do wypożyczalni licząc, że ktoś szybko podjedzie, w końcu mieliśmy do nich jakieś dwa kilometry i pomoże, a usłyszałem jedynie „Proszę pana, ma pan w samochodzie koło dojazdowe, proszę wymienić i przyjechać, nie możemy inaczej pomóc”. No dobra, wiedziałem, że potrzebny jest lewarek, zupełnie nie wiem skąd wiedziałem, gdzie mam go umieścić, ktoś powiedział zacznij od luzowania śrub, ktoś inny podrzucił myśl „Poszukaj w instrukcji”. I pewnie byśmy nie wrócili do domu, gdyby nie ekipa sprzątająca przydrożne śmietniki. Panowie śmieciarze zatrzymali się na łapanego przez jedną osobę stopa i wymiana koła nastąpiła w tempie godnym specjalistów na torze Formuła 1, a do tego w akompaniamencie śmiechu, bo panowie ni w ząb nie rozumieli nic, co było w innym języku niż włoski a my na tamten czas z włoskiego kojarzyliśmy pizza, pasta, buongiorno, ciao i jeszcze parę innych słówek. Obiecałem sobie po powrocie, że muszę nauczyć się zmieniać koło, bo to jednak ważna umiejętność i faktycznie może się przydać, jednak przez długi czas nie było ku temu okazji. Lekcję miałem po dobrych pięciu latach, kiedy po złapaniu gumy nie skorzystałem z assistance, a poprosiłem znajomego o pomoc używając słów: „Pomóż mi, ja będę wszystko robić, ty tylko stój, patrz i mów co mam robić, żebym z jednej opony nie zrobił kilku.” I w sumie na dziś dzień parę opon samodzielnie już wymieniłem. Samodzielność, jaką zyskałem dała mi też poczucie bezpieczeństwa – wiem co mam robić, kiedy podobna sytuacja mi się przytrafi i wiem, że nie zawaham się pomóc w tym komuś potrzebującemu. Sprawność „Zmieniacz opon” trafiła na ścianę chwały i jest już sklasyfikowana jako umiejętność posiadana. Coraz częściej zaczynam sięgać po samodzielność i niezależność, pomimo tego, że jest trudniejsza, pomimo komfortowych rozwiązań jakimi są specjaliści w danej dziedzinie. Ostatnio największą radość dało mi dojście do tego, którą śrubę i gdzie mam wyregulować w drzwiach, które się opuszczały i zaczynały rysować podłogę. Zawziąłem się na nie, zestaw odpowiednich kluczy był w domu, trzeba tylko było wiedzieć, gdzie i w którą stronę kręcić. Po dwóch godzinach, trzech filmach na YouTube sprawność „Regulator drzwi” trafiła na ścianę chwały. Inne sprawności, które już tam są, to: malarz, elektryk, specjalista od wiercenia dziur, składacz skomplikowanych konstrukcji meblowych, tynkarz, tapeciarz, mały hydraulik i wiele innych, a każda z nich ułatwia mi życie, bo gdy coś się dzieje samodzielność bierze górę nad komfortem i wygodą. A radość z tego, że zrobiłem coś sam, rozpiera mnie do granic i to nie raz, a niemal za każdym razem, gdy patrzę na efekt swojej pracy. Jak się nauczyć nowego? To naprawdę bardzo proste. Wystarczy: • znaleźć mentora, a w przypadku jego braku poszukać na YouTube możliwych rozwiązań, a w dzisiejszych czasach znajdziemy tam większość tego, co jest potrzebne by wykonać proste naprawy, czy też inne czynności, których akurat potrzebujemy. • wygospodarować czas, na to by metodą prób i błędów rozwiązać problem czy też wyzwanie przed którym stoimy, w niektórych przypadkach będzie to naprawdę dużo czasu, bo jak to się mówi „Nie od razu Kraków zbudowano.” • dać sobie prawo do popełniania błędów, jeżeli nie zrobię czegoś idealnie za pierwszym razem, to wykonam to za drugim, trzecim, czwartym, setnym, n-tym, nieważne za którym, ważne, że wykonam to samodzielnie. • celebrować swój sukces. Nie bójmy się mówić „Tak, to ja moja robota!”, „Brawo ja.”, za każdym razem, kiedy sięgacie po nową umiejętność, to nawet jeśli przyda się wam ona raz, dwa czy może trzy razy w życiu, nieważne ile, ważne jest to, że wasza samodzielność rośnie, a wraz z nią pewność siebie! W końcu to, co zrobiliście, to wasze dzieło! No to od teorii do praktyki. Rozejrzyj się po mieszkaniu, może jest jakiś akurat jakiś kran, który od roku czeka na wymianę, silikon w łazience, który już sam niemal odchodzi, obraz, który trzeba powiesić, ściana, którą masz w planach do przemalowania, cokolwiek innego, co czeka, bo cały czas myślisz, analizujesz lub szukasz specjalisty i mówisz sobie „Później się tym zajmę” a to później nie nadchodzi. Może właśnie dziś jest właśnie ten czas, kiedy nauczysz się czegoś nowego i samodzielność weźmie górę? Powodzenia!"

Jak się nauczyć nowego?

To naprawdę bardzo proste. Wystarczy:

  • znaleźć mentora, a w przypadku jego braku poszukać na YouTube możliwych rozwiązań, a w dzisiejszych czasach znajdziemy tam większość tego, co jest potrzebne by wykonać proste naprawy, czy też inne czynności, których akurat potrzebujemy.
  • wygospodarować czas, na to by metodą prób i błędów rozwiązać problem czy też wyzwanie przed którym stoimy, w niektórych przypadkach będzie to naprawdę dużo czasu, bo jak to się mówi „Nie od razu Kraków zbudowano.”
  • dać sobie prawo do popełniania błędów, jeżeli nie zrobię czegoś idealnie za pierwszym razem, to wykonam to za drugim, trzecim, czwartym, setnym, n-tym, nieważne za którym, ważne, że wykonam to samodzielnie.
  • celebrować swój sukces. Nie bójmy się mówić „Tak, to ja moja robota!”, „Brawo ja.”, za każdym razem, kiedy sięgacie po nową umiejętność, to nawet jeśli przyda się wam ona raz, dwa czy może trzy razy w życiu, nieważne ile, ważne jest to, że wasza samodzielność rośnie, a wraz z nią pewność siebie! W końcu to, co zrobiliście, to wasze dzieło!

No to od teorii do praktyki. Rozejrzyj się po mieszkaniu, może jest jakiś akurat jakiś kran, który od roku czeka na wymianę, silikon w łazience, który już sam niemal odchodzi, obraz, który trzeba powiesić, ściana, którą masz w planach do przemalowania, cokolwiek innego, co czeka, bo cały czas myślisz, analizujesz lub szukasz specjalisty i mówisz sobie „Później się tym zajmę” a to później nie nadchodzi. Może właśnie dziś jest właśnie ten czas, kiedy nauczysz się czegoś nowego i samodzielność weźmie górę? Powodzenia!”

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.

 

Jak podobał Ci się artykuł?