Mówi się, że jeśli przestajemy się rozwijać i stoimy w miejscu, to nie stoimy w nim, a wręcz cofamy się. Coś w tym jest, szczególnie kiedy patrzymy na technologię, która wręcz galopuje. Większość z nas zapewne wokół siebie ma osoby z innego pokolenia, które zaczynają gubić się w aplikacjach i możliwościach, jakie dziś są dostępne. Przepaść ta z dnia na dzień się pogłębia. Każdy nowy dzień to nowe rozwiązania, funkcjonalności i możliwości – im więcej „przegapimy”, tym trudniej będzie się nam w przyszłości odnaleźć.
To samo dotyczy naszego rozwoju osobistego. Kiedyś, dawno temu, być może za siedmioma górami i siedmioma lasami, większość z nas udała się do pierwszej klasy, by rozpocząć pasjonującą przygodę z nauką. Towarzyszyła nam ekscytacja, odrobina stresu, a może i niechęci, bo przecież w przedszkolu życie polegało głównie na zabawie. Niemniej ruszyliśmy z kopyta, by odkrywać nieznane, uczyć się pisać, czytać, rozwiązywać podstawowe zadania matematyczne, by parę lat później pogłębiać te tematy, które były dla nas szczególnie interesujące. Po podstawówce przyszedł czas na pierwszy wybór: „Gdzie rozwijać się dalej?”. Potem nadeszły studia, czy inne szkoły, które dostarczały nam wiedzę i umiejętności przydatne w pracy. Część z nas wybrała dodatkowe kursy rozwijające kompetencje, podczas gdy inni odwiesili dyplom na ścianie i zakończyli przygodę z rozwojem.
Pamiętam, jak raz w życiu nie tylko nie zgodziłem się z feedbackiem, ale nawet go zanegowałem. Brałem udział w Development Centre, które miało wskazać mocne obszary w moich działaniach i te, które wymagają rozwoju. Firma, w której pracowałem, zatrudniła niezależnych asesorów, by z obszarów Development Centre wybrać konkretne działania do tzw. celów rocznych. W ramach całego procesu należało wypełnić ankietę uwzględniającą pełne wykształcenie. Należę do osób, które jeśli są zaciekawione jakimś tematem i mają świadomość, że będą z niego czerpać w przyszłej pracy, to poza sięganiem do książek szukam ciekawych studiów podyplomowych lub innych, by przy okazji poszerzyć horyzont. Skutkiem czego mam na swoim koncie podwójnego inżyniera, podwójnego magistra, kilka studiów podyplomowych, a nawet w międzyczasie studium plastyczne i szkołę fotografii. Asesor, który udzielał mi feedbacku po całym procesie Development Centre, użył sformułowania: „Jesteś przeedukowany, masz tego wszystkiego za dużo. Po co ci to”. Zdębiałem. Wziąłem głęboki wdech, po czym spokojnie powiedziałem, że w zawodzie trenera, czy też jak kto woli coacha, dla mnie pojęcie „przeedukowany” nie istnieje, a nawet nie znam takiego słowa, bo wiem, ile jest jeszcze obszarów do zgłębienia, po to, by jeszcze skuteczniej pomagać ludziom w osiąganiu ich celów. I tu nasze światy się rozjechały w dwa różne kierunki. Mimo wszystko ja głęboko wierzę w ten, który obrałem i nie poprzestaję na rozwoju osobistym.
Jak zatem poradzić sobie z rozwojem osobistym, gdy każdego dnia temat czasu staje się pojęciem coraz bardziej względnym? Pędzimy przez życie już nie kłusem, a wręcz galopem i warto pamiętać, że każdy koń po galopie potrzebuje czasu na odpoczynek przy wodopoju. Wodopojem dla nas może być właśnie rozwój osobisty, który poszerzy naszą strefę komfortu, da nowe umiejętności, nowe spojrzenie, czy nową wiedzę w danym temacie. Oto kilka sposobów, aby wilk był syty i owieczka cała, czyli abyśmy w trakcie pędu znaleźli czas na rozwój osobisty:
-
- Ustal cel! Gdzie chcesz być za 10 lat? Co chcesz robić? Czym chcesz się wtedy zajmować? Gdzie chcesz być za 5 lat? Jakich umiejętności potrzebujesz? Kto może Ci w tym pomóc? Gdzie chcesz być za rok? Po czym poznasz, że cel został osiągnięty? To tylko kilka pytań z sekcji „Ustalenie celu”, które pomogą Ci uporządkować gonitwę i częściowo ogarnąć chaos. Z dobrze określonych celów wyjdzie to, co jest potrzebne do ich osiągnięcia, a potem „już z górki” wystarczy dobrze wszystko zaplanować i dowolną metodą: „małe kroki” lub „na głęboką wodę” ruszyć z kopyta.
- Czytaj! Słuchaj! Oglądaj! Sięgaj po książki z tematyki, która Cię interesuje, po wiedzę, która jest Ci potrzebna do osiągnięcia celu, lub słuchaj tych książek – dzisiejsza technologia daje nam dostęp do wiedzy w różnych formach, z których wystarczy tylko skorzystać. Osobiście jestem z gatunku „retro” i przedkładam czytanie papierowej książki nad inne alternatywy, niemniej zmieniam nawyk i otwieram się na odsłuch, podcast, kanał na YouTube czy treści dostępne na TED’zie.
- Doświadczaj! Czas pandemii przeniósł część aktywności rozwojowych w świat online, gdzie nastąpił wysyp kursów, webinariów, tutoriali, czy czego też dusza zapragnie. Wystarczy poszukać na różnych forach tematycznych, sprawdzić opinie i dostęp do “nowego” mamy podczas kilku kliknięć. Jeśli natomiast poszukujesz bardziej specjalistycznej wiedzy, ukierunkowanej konkretnie na dany temat lub poszerzającej go, sprawdź ofertę studiów podyplomowych przygotowaną przez uczelnie, które Cię interesują.
- Poznawaj! Nowe rzeczy, nowe podejścia i co najważniejsze nowych ludzi. Jako jednostki możemy pędzić szybko, ale tylko w zespole osiągniemy założone cele. Poszukaj sprzymierzeńców, osób o podobnych zainteresowaniach, osób z podobnymi celami. Każda kolejna osoba, którą dołączysz do “swojego stada”, może stanowić silny element tzw. „grupy wsparcia”, a różnorodność spowoduje, że na konkretny temat spojrzysz nie tylko swoimi oczami, otrzymasz też cenny feedback od innych, którzy być może mają zupełnie inne spojrzenie na świat niż Ty.
- Działaj elastycznie! Dróg do celu mogą być setki, tysiące, wręcz miliony. To od Ciebie zależy, którą z nich obierzesz, a pamiętaj, że raz obrany kierunek zawsze można zmienić. To trochę jak z nawigacją, co jakiś czas pojawia się komunikat: „Znaleziono szybszą trasę” lub „Znaleziono dłuższą trasę”, Twój wybór decyduje o tym, która trasa zostanie uruchomiona!
To tylko kilka pomysłów na obranie kierunku „Rozwój”, w mojej ocenie, jedynego słusznego, który otwiera przed nami drzwi do głębszego poznania siebie i odkrycia pełni naszego potencjału. Ten proces pozwala nam nie tylko zdobywać nowe umiejętności i wiedzę, ale także budować pewność siebie, poprawiać zdolności komunikacyjne i rozwijać inteligencję emocjonalną. Jest to maraton, który wymaga czasu, wysiłku i samodyscypliny, ale efekty tego procesu mogą być niesamowicie satysfakcjonujące. W końcu to nasza inwestycja w przyszłość!
Autor: Marcin Kwapiszewski
Marcin Kwapiszewski
Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.