hobby

Szczęście to… realizować swoje pasje!

Ktoś kiedyś powiedział „Poszukaj tego, co sprawia ci radość, zacznij to robić, zrób z tego zawód, a z uśmiechem nie przepracujesz ani jednego dnia!” „Wiśta wio” łatwo powiedzieć, tylko co dalej. Jak w gąszczu wszystkich aktywności, w które się angażujemy odnaleźć to, co naprawdę sprawia nam radość i jest w stu procentach nasze? Jak odnaleźć aktywność, która sprawi, że angażując się nią czas i przestrzeń wokół zatracą się, a pełna uwaga zostanie przekierowana tylko w jedno miejsce? Jak realizować swoje pasje, skoro niektórzy z nas nie wiedzą, co tak naprawdę jest pasją?

Na szkoleniach, zazwyczaj pierwszego dnia, mam rundę z przedstawieniem się uczestników, w której czasem proszę o podzielenie się uczestników pomiędzy sobą swoim hobby. Ostatnio jeden z uczestników zaskoczył mnie trochę swoją szczerą odpowiedzią, która po serii innych, gdzie padało: czytanie, pływanie, siłownia, pies, koty, zdrowe odżywanie, psychologia, kryminalistyka, tatuaże, powiedział „Ja to jestem chyba nudnym człowiekiem. Nie mam hobby. Myślałem, co mam powiedzieć, ale nie mam żadnego hobby. Zapalam się do wielu rzeczy, ale trwa to chwilę i po tym krótkim czasie znika”. Myślę, że nie tylko nie jest nudnym człowiekiem, ale wręcz przeciwnie, jest ciekawym doznań, poszukiwaczem tego, co w końcu zajmie jego wolny czas. Skoro eksperymentuje z wieloma rzeczami i sprawdza, co może być dla niego dobre, to jest na dobrej drodze do odnalezienia tego, zajmie go bez reszty. W końcu nie każdy rodzi się z pędzlem w dłoni i wie, że będzie malować, czy też z hantlami w ręku i wie, że cały wolny czas poświęci na ćwiczenia, bo po prostu właśnie to sprawia mu radość.

szczęście

Sam długo poszukiwałem tego, co sprawia mi radość i co będę mógł nazwać „moją pasją”. Dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mój zawód, to moja pasja. Rozwój ludzi, planowanie programów szkoleniowych, pisanie ich, analiza wskaźników, planowanie follow up po zrealizowanych szkoleniach, sięganie po nieszablonowe pomysły, ciągłe szukanie nowego i ciągły rozwój – to wszystko nakręca mnie lepiej niż podwójne espresso o poranku.

Jednak nie samą pracą człowiek żyje i na przestrzeni lat znalazłem inne pasje, które także z powodzeniem realizuję, a są to:

    • Fotografia, z którą przygodę rozpocząłem w latach 90. Nie miałem wtedy wystarczającego budżetu i najnormalniej w świecie nie było mnie stać na wywoływanie zdjęć, klisze itp. a nie myślałem nawet, by zrobić z tego zawód. Odłożyłem to na półkę „na później”, bo inne rzeczy stały się ważniejsze. Pierwsza poważniejsza praca, studia, kolejne studia, pierwszy kredyt hipoteczny itd. Niemniej aparat wrócił do mnie po jakichś 15 latach. Dziś traktuję fotografię jako odskocznię od pracy w korporacji i oddech dla mózgu. Wiem też, jaka tematyka zdjęć najbardziej mnie pasjonuje, mianowicie ludzie, a najbardziej pokazanie człowieka w człowieku. Kiedy chwytam za aparat, modelka, model chwilami ma już dość, a ja tracę całkowicie kontrolę nad czasem, w poszukiwaniu najlepszego ujęcia, które kiełkuje gdzieś w głowie i przebija się na świat.
    • Pływanie, do którego dochodziłem metodą prób i błędów szukając takiej aktywności fizycznej, która sprawi, że na myśl o niej będę się uśmiechać, a co najważniejsze, nogi będą mnie kierować do wyjścia, a nie przykra konieczność w stylu „bo tak trzeba” albo „no idź, bo inni chodzą”. Minimum cztery razy w tygodniu przepływam za każdym razem ponad kilometr i łapię tym samym energię do działania.
    • Włochy, ten kraj zawładną mną od dobrych 8 lat. Ludzie, jedzenie, kultura, język, zabytki, małe miasteczka, urokliwe wąskie uliczki, muzyka, koncerty, festiwale, produkty, literatura, filmy itp. wszystko, co związane jest z Włochami łapię do swojej kolekcji i poszerzam swoją wiedzę. Uczę się włoskiego i przyszłość planuję gdzieś w południowych Włoszech, bo to marzenie zaczyna powoli mieć swoją datę realizacji.

szczęście

Jak zatem w gąszczu aktywności, w których uczestniczymy na co dzień odnaleźć swoje pasje i wreszcie, jak po ich odnalezieniu zacząć je realizować?

Po pierwsze metodą prób i błędów. Dokładnie tak, jak uczestnik szkolenia, który dziś twierdzi, że nie ma hobby, a kto wie, może jego pasja czeka gdzieś za rogiem i już za chwilę zostanie przez niego odkryta?

Kiedy już jesteśmy gotowi na próby, to dzisiejszy świat stoi wręcz otworem do realizowania niemal każdej pasji, która tylko przyjdzie nam do głowy. Ważne, aby zanim zainwestujemy całe oszczędności w np. sprzęt fotograficzny, farby i podobrazia, sprzęt na domową siłownię, sprzęty do gotowania, rower, wędkę itp. sprawdzić, czy to naprawdę jest nasze, i czy będziemy mogli nazwać to „moją pasją”.

A co, gdy nie mamy pomysłu na siebie? Gdy nic nie przychodzi nam do głowy na hasło „moja pasja”?

Nic prostszego, zainspirujmy się innymi, posłuchajmy uważnie jakie mają hobby, jakie mają pasje, jak je realizują i jeśli tylko chcemy, możemy sprawdzić na sobie samych, jak to zadziała w naszym przypadku! Jak to się mawia „Dla chcącego, nic trudnego”. A przecież „chcieć” to „móc”.

 

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.

 

Jak podobał Ci się artykuł?