Język polski, albo też nasza kultura, nie słynie z doceniania. A co dopiero z doceniania siebie?
Niektórzy z nas angażują się w tysiące nowych tematów i zadań w nadziei na to, że ktoś ich wreszcie dostrzeże i zauważy, czekają na docenienie przez innych, zamiast po prostu docenić siebie i zacząć o tym mówić! Często nie zdajemy sobie sprawy, że temat, w który się angażujemy i z pasją realizujemy, dla innych, może być całkowicie niewidoczny lub też nie jest dla nich istotnym elementem, w który należałoby angażować energię i być może oczekują od nas czegoś innego. Brak docenienia może doprowadzić do frustracji, zniechęcenia lub co gorsza, do niekontrolowanego wybuchu emocji w najmniej dla nas oczekiwanym momencie.
Być może takie podejście wynieśliśmy z domu. Pamiętam, jak w dzieciństwie kładziono nie tylko mi do głowy: „nie wychylaj się”, „bądź skromny”, „siedź cicho”, „czekaj, aż ktoś cię zauważy” itp. Całość dopełniały sygnały, które docierały z radia i telewizji np. reklama telewizyjna jakichś klocków, w salonie widać dziecko, które dzielnie układa piętrzącą się konstrukcję, w tle słychać muzykę, akurat w chwili, gdy malec dokłada ostatni element i z dumą patrzy na swoje dzieło, do salonu wchodzi matka. W oczach dziecka widać radość i spełnienie, a całości dopełniają słowa matki, która w oryginalnej wersji mówi „Honey, beautiful, you did it! I’m proud of you!”. („Skarbie, pięknie, zrobiłeś to! Jestem z ciebie dumna”). A w polskiej wersji matka, zamiast docenić dziecko, mówi „Skarbie, zobacz, udało ci się!” o byciu dumnym możemy zapomnieć, bo po co, w końcu to tylko klocki.
„Udało ci się!” lub co gorsza „Udało mi się.” trafia nie tylko do reklam kierowanych dla dzieci, a na dobre zadomowiło w naszych słownikach.
Jeśli uważnie przysłuchamy się wywiadom, np. z amerykańskimi mistrzami dowolnej dyscypliny, dowiadujemy się, że ci, zanim sięgnęli po złoto, srebro, czy też brąz ciężko trenowali, poświęcili swojej pasji wiele czasu i zaangażowania i finalnie, dzięki samozaparciu, wyrzeczeniom i ciężkiej pracy, osiągnęli sukces. W tłumaczeniu na polski dowiemy się, że faktycznie ciężko trenowali tylko, że przy tym udało im się znaleźć czas na treningi, udało im się pogodzić swoje cele z życiem rodzinnym, i finalnie, po raz kolejny znów im się udało, tym razem, udało im się osiągnąć sukces.
Kiedy to do mnie dotarło, uświadomiłem sobie, że mi się nic nie udaje. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą, wyznaczając cele, ucząc się nowych umiejętności, trenując, szukając feedbacku, podążając w kierunku celu zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Dlatego, zamiast korzystać z utartego w naszym języku „Udało mi się” zacząłem sięgać, po: zrobiłem, wykonałem, zrealizowałem, nauczyłem się, trenowałem, a dodatkowo, każdą nową umiejętność celebruję w postaci pogadania samemu ze sobą i pogratulowania sobie zaparcia, systematyczności, planowania itp. Tak, celebruję swoje sukcesy, mówię o nich głośno lub cicho i całkowicie przestało mi się „udawać”. Każda decyzja prowadzi do któregoś z celów i małym etapami dążę do większych, by chwilę potem osiągnąć cel główny.
Czy było prosto?
Nie, początki zazwyczaj bywają trudne. Niemniej ten cel został zrealizowany i w żadnym wypadku nie udało się osiągnąć tego celu, to była ciężka praca!
Jak zacząć doceniać siebie?
- Zacznij słuchać siebie i usłysz, ile razy dziennie ci się „udaje”. Po takim treningu uważności wymieniaj „udało się” na słowa, które pokazują Twoją determinację i Twoje działanie, bo tak naprawdę – nic nam się w życiu nie udaje, a do wszystkiego dochodzimy zazwyczaj ciężką pracą. Nawet wygrana w lotto jest wypadkową tego, że zakreśliliśmy liczby, które akurat tego dnia zostały wylosowane.
- Zanotuj swoje osiągnięcia i swoje pozytywne cechy, stwórz własny „Segregator chwały”, do którego będzie można wracać w dowolnym momencie, by naładować się pozytywną energią!
- Praktykuj samoakceptację i wybaczanie sobie za błędy – mówi się, że nie myli się tylko ten, co nic nie robi, a skoro działasz, daj sobie pozwolenie na to, że masz prawo się pomylić, a z błędów można wyciągnąć zazwyczaj ciekawe wnioski.
- Określ swoje cele i dąż do ich realizacji. Jeśli idziesz w kierunku wyznaczonego celu, wcześniej, czy później spotkasz go na swojej drodze, natomiast jeśli idziesz w dowolnym kierunku, znajdziesz się gdziekolwiek w otoczeniu często przypadkowych ludzi!
- Otaczaj się pozytywnymi ludźmi. Przy doborze, kieruj się podejściem: człowiek ma być człowiekowi człowiekiem, a nie wilkiem. To właśnie inni ludzie, którzy cię wspierają i motywują, mogą pomóc ci zauważyć Twoją wartość i być wsparciem w samoakceptacji i docenieniu siebie!
- Przestań porównywać się z innymi. Porównywanie się do innych może prowadzić do poczucia niższej wartości; skoncentruj się na własnych osiągnięciach i postępach!
- Podaruj sobie codziennie jeden komplement. Znalezienie małego powodu do docenienia siebie każdego dnia, może budować pozytywne nastawienie i większe poczucie własnej wartości, a to może być jeden z pierwszych małych kroków w kierunku doceniania siebie zawsze!
- Rozwijaj swoje umiejętności i zainteresowania, analizuj na bieżąco, jakich umiejętności Ci brakuje i poszukaj sposobu na ich rozwinięcie, po to, aby przybliżyć się do wyznaczonego celu, a za nabycie nowej umiejętności, docenić siebie, swój upór i wytrwałość!
- Przyjmuj komplementy z wdzięcznością! Zamiast je zaniżać, załóż, że są prawdziwe i nie umniejszaj ich!
Zacznij działać już dziś, bo docenianie siebie, ma niewątpliwy wpływ na poczucie własnej wartości, które to zacznie rosnąć, i co najważniejsze na pozytywne emocje, które będą od nas bić na każdym kroku.
Powodzenia!
Autor: Marcin Kwapiszewski
Marcin Kwapiszewski
Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.