dolce far niente

Szczęście to… dolce far niente!

Ile razy zdarzyło Ci się w życiu nic nie robić? Tak zupełnie nic. Zatopić się w chwili, chłonąć moment do samego końca i czerpać z tego niego niesamowitą wręcz przyjemność. Jeśli choć raz dane Ci było tego doświadczyć, to właśnie dane Ci było doświadczyć „dolce far niente”!

„Dolce far niente” to włoskie wyrażenie, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza „słodkie nicnierobienie” lub czerpanie przyjemności z „nicnierobienia”. Odnosi się do stanu relaksu, w którym czerpie się radość z chwili, bez żadnych obowiązków, stresu, czy pośpiechu. Jest to moment, w którym po prostu cieszysz się życiem, delektując się chwilą bez presji, aby cokolwiek zrobić.

Kiedy byłem dzieckiem, to świetnie wczuwałem się w „dolce far niente”. Potrafiłem  nie robić nic i czerpać z tego radość. Pamiętam jak wielokrotnie dziadek, podczas wspólnych wypadów na działkę mówił „Trawę trzeba skosić.”, „Za domkiem trzeba wygrabić”, „Wiśnie trzeba zebrać.” podczas, gdy ja na każdy jego zwrot miałem jedną odpowiedź „Później.”. Bo akurat robiłem coś bardzo ważnego, czyli nic. Z czasem nastąpiła u mnie zmiana. Grafik dzienny zaczął się zapełniać w galopującym wręcz tempie i doszedłem na pewnym etapie mojego życia do braku jakiegokolwiek czasu na odpoczynek. Cały tydzień zaplanowany od A do Z, niemal bez przestrzeni na oddech, bo przecież wszystko trzeba zrobić i zrealizować. Pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie rozmowa parę lat temu z moją przyjaciółką, z którą to wymienialiśmy się planami na weekend i kiedy wysłuchała mojej litanii wyczytanej z grafiku powiedziała „Marcin, ty to jednak nie umiesz odpoczywać!”. W pierwszej chwili zacząłem się bronić, natomiast chwilę później poddałem jej stwierdzenie analizie i doszedłem dokładnie to takiego samego wniosku. Tak nie umiałem odpoczywać i cieszyć się chwilą, bo ciągle gdzieś i za czymś goniłem, wymyślałem nowe aktywności, zadania, chyba tylko po to, by coś robić i nie dać sobie przestrzeni na nicnierobienie. A przecież dolce far niente przynosi szereg korzyści!

dolce far niente

Włosi potrafią odpoczywać. Nie bez powodu właśnie ten kraj odwiedzam najczęściej i dziś, potrafię czerpać radość z tego, że sam nic nie robię i żyję „tu i teraz” jak i z wnikliwej, czasem leniwej obserwacji tego, jak odpoczywają właśnie Włosi. Wyrażenie „dolce far niente” ma swoje korzenie w kulturze włoskiej, która od wieków ceni umiejętność z delektowania się życiem i czerpania radości z prostych przyjemności. Idea „dolce far niente” zyskała na popularności w XVIII i XIX wieku, kiedy podróże do Włoch stały się modne wśród europejskich elit. Podczas tak zwanych Grand Tour, młodzi arystokraci i intelektualiści odkrywali włoski styl życia, który opierał się na umiłowaniu przyjemności, sztuki, natury i czasu wolnego. „Dolce far niente” jest często przedstawiane jako sposób na odnalezienie szczęścia i spełnienia, który stoi w opozycji do zdominowanego przez obowiązki i pracę stylu życia, charakterystycznego dla wielu krajów północnej Europy.

Wprowadzenie filozofii „dolce far niente” do swojego życia może być wyjątkowo wartościowe, zwłaszcza w dzisiejszym szybkim i zdominowanym przez obowiązki świecie, w którym „task goni task” a lista „To do” zdaje się nie mieć końca. Oto kilka pomysłów jak zaprosić „dolce far niente” do swojego życia”, zaprzyjaźnić się z nim i być po prostu szczęśliwym.

Zwolnij tempo!

„Nie od razu Kraków zbudowano” mawia się w Polsce, stąd uwierz mi, jeśli rzucisz się na wszystkie zadania na raz, nie zrobisz żadnego, a zmęczenie i frustracja z szybkiego braku efektu będą tylko rosnąć w parze, nawzajem się prześcigając w skali. Wybierz jedno zadanie i realizuj je skrupulatnie w określonym czasie pamiętając o przerwach. Wprowadź właśnie krótkie przerwy w ciągu dnia, po to, by po prostu usiąść, odetchnąć, spojrzeć na to, co dzieje się za oknem, wyjść na krótki spacer, lub nawet zaparzyć sobie herbatę, ulubioną, której zapach zmieni na chwilę Twoją perspektywę.

Detoks cyfrowy!

Czy wiesz ile czasu spędzasz przed telefonem przeglądając treści? Jeśli nie – sprawdź! Sam ostatnio niemal oniemiałem jak zobaczyłem ile godzin tygodniowo poświęcam na korzystanie z dziesiątek aplikacji z telefonem w dłoni. Zacznij od godziny bez telefonu, a kto wie, może dasz radę osiągnąć stan dzień bez telefonu. Zmniejszenie bodźców, które napływają ze wszech stron wpłynie na zwiększenie uważności na Twoje otoczenie. Może zauważysz wreszcie jak Twój kot się fantastycznie przeciąga, na co nie było czasu wcześniej, bo ciężko to dostrzec z nosem wklejonym w ekran.

Bądź tu i teraz!

Zamiast martwić się przeszłością, czy przyszłością, skup się na tym, co jest dziś, właśnie w tym momencie! Naucz się celebrować małe momenty, takie jak ciepło słońca na twarzy, lekki powiew wiatru, smak ulubionej potrawy, zapach kawy, dźwięk szumu drzew czy też odgłos śpiewających ptaków. Wyrób w sobie nawyk doceniania tego, co zazwyczaj jest oczywiste – niemniej jest! I jest w całości Twoje, bo w końcu to Twoje życie!

Naucz się odpuszczać!

Choć na chwilę odpuść perfekcjonizm. Kiedyś, na Jarmarku Dominikańskim pewien człowiek sprzedawał bransoletki z paciorków z jakiegoś indiańskiego plemienia. W każdej z nich był jakiś defekt, który burzył idealny wzór. Zapytałem, czemu w każdej coś jest nie tak i odpowiedź została ze mną do dziś i będzie szła ze mną dalej. Otóż plemię to obawia się rzeczy idealnych i celowo wplata coś, co burzy porządek, by nie osiągnąć perfekcjonizmu. Czemu by zatem nie wprowadzić w nasze uporządkowane życie spontanicznego pierwiastka chaosu?

dolce far niente

Planuj czas na „dolce far niente”.

Od tego w sumie zacząłem, kiedy to żyłem w ciągle zaplanowanym harmonogramie dnia. Zaczynałem od 30 minut w weekend zaplanowanego czasu na nic, w którym to albo siedziałem na balkonie i obserwowałem otoczenie albo wychodziłem na krótki spacer. Dziś jest już zdecydowanie więcej niż 30 minut i nie tylko w weekend.

Postaw wyraźne granice!

Granice pomiędzy życiem zawodowym a życiem prywatnym, granice pomiędzy życiem towarzyskim a rodzinnym i wreszcie granice pomiędzy życiem rodzinnym a Twoim własnym. Tak, Twoje życie i Ty powinny być dla Ciebie czymś najważniejszym, drugiego podejścia nie będzie i przypomina mi o tym tatuaż, który kiedyś sobie wykonałem z prostym napisem „Life is only one” (życie jest jedno), po to, by pamiętać i często spojrzenie na niego w trudnych sytuacjach pomaga mi w dokonaniu właściwego wyboru.

Stwórz „kącik relaksu”!

W miarę możliwości wygospodaruj w swojej przestrzeni miejsce, w którym na spokojnie będzie można zatopić się w „dolce far niente”. Niech to będzie wygodne miejsce, bez elektroniki czy też innych rozpraszaczy, z widokiem na zieleń, lub po prostu kawałek nieba, w którym jak tylko się pojawisz „dolce far niente” przyjdzie w galopującym wręcz tempie!

Odpoczywaj świadomie!

Świadomie, czyli bez wyrzutów sumienia, że coś trzeba zrobić, że do kogoś trzeba zadzwonić, że coś trzeba komuś pomóc, że coś … Tych „coś” będzie bardzo dużo, chwilami wręcz całe stada, ważne, abyśmy podczas chwili „dolce far niente” wyzbyli się poczucia winy, że odpoczywamy kosztem czegoś. Nie! Odpoczywamy po coś, może właśnie po to, by kolejne „cosie” realizować zdecydowanie efektywniej, z zupełnie nową energią!

„Dolce far niente” pomaga nam uporządkować siebie wewnątrz, po to, abyśmy na zewnątrz dali później inną energię otoczeniu. Kiedy to piszę jest wigilia Ferragosto, święta we Włoszech, podczas którego całe Włochy obejmuje fala zabawy i radości z życia. Za chwilę wyjdę po parę lekcji od przypadkowo spotkanych ludzi, mam zamiar uważnie się przyglądać jak „dolce far niente” wygląda w praktyce, po to, by może zaczerpnąć inspiracji do własnego podejścia do tego tematu w przyszłości. To proste, czasami wystarczy rozejrzeć się dookoła siebie!

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.

 

Jak podobał Ci się artykuł?