dobre relacje

Szczęście to… żyć!

Żyjesz?

Jak żyjesz?

Te pytania nabierają zupełnie innego sensu, kiedy uświadomimy sobie, że nie chodzi tylko o to czy funkcjonujemy, oddychamy, mamy interakcje z otoczeniem lepsze lub gorsze, a o to, czy żyjemy. Czy żyjemy pełnią życia!

Sam nie wiem, kiedy i w którym momencie życie nabrało pędu. Godziny zaczęły zamieniać się w dni, te szybko przeskoczyły w tygodnie, które po chwili zamieniły się w miesiące, a później w lata. Nie dotarłem jeszcze do dekad, niemniej złapałem przystanek pod nazwą „przerwa”, by przyjrzeć się temu, co się dzieje. Wszechobecny pęd spowodował, że niemal zasnąłem w styczniu, a obudziłem się w lipcu.

Masz podobnie?

Poranek, szybkie śniadanie, ogarnięcie domowego ogniska, żeby nie przygasło, zagospodarowanie domowników tych dużych, małych oraz tych na czterech łapach lub bez. Pęd do zadań, spotkania, MS Teams, Google Meets, Zoom, oraz te w salkach, do tego korki i irytacja, że znów tyle osób wyjechało na ulicę, a przecież mogli wybrać komunikację miejską, Ty w sumie też, ale toczysz się powoli w kierunku, w którym zmierzasz. Do tego być może coś dla siebie, fryzjer, kosmetyczka, trening, siłownia, basen, zakupy, powrót do domu, kapcie, szlafrok, sen. W międzyczasie trochę rozmowy z bliskimi, krótkie komunikaty, wiadomości tekstowe, by nie tracić czasu, którego i tak już dawno nie ma. Od czasu do czasu wyjście do kina, teatru, na szybko poza miejsce zamieszkania lub na dłużej, by zrobić reset. I tak minął kolejny rok. A gdzie w tym wszystkim życie?

W swojej książce „Gepard”,  Giuseppe Tomasi di Lampedusa, takie oto słowa wkłada w usta księcia Saliny chwilę przed jego śmiercią: „Mam siedemdziesiąt trzy lata, z czego z grubsza licząc, przeżyłem naprawdę może dwa… trzy najwyżej. A ile wypełniła udręka i nuda? Nie warto się trudzić, by je zliczyć – całą resztę, siedemdziesiąt lat.”

Szczęście to… żyć!

Mówi się, że „umieć żyć” to najrzadziej spotykana umiejętność na świecie. Jak zatem to zmienić? Jak zacząć żyć? Żyć tak naprawdę!

Spójrz na poniższe aktywności, gotowe rozwiązania do wdrożenia od dziś. Nie od jutra. Nie od poniedziałku. Nie od Nowego Roku. Od teraz!

  • Zatrzymaj się. Dosłownie. Nie z metaforyczną pauzą. Fizycznie zatrzymaj się. Zgaś ekran. Zatrzymaj samochód, niech trąbią, w razie czego masz światła awaryjne. Odłóż telefon. Weź oddech. Zrób jedną rzecz: przestań robić cokolwiek przez 3 minuty. Tylko oddychaj. To pierwszy krok do zauważenia siebie. A bez siebie nie da się żyć naprawdę.
  • Otwórz „słoik szczęścia” – Nie masz jeszcze słoika? Nic nie szkodzi. Nie musi być szklany, może to być myśl, lista w smartfonie, cokolwiek. Zacznij od dokonania np. wieczorem refleksji lub zapisania gdziekolwiek jednego zdania: „Dziś szczęście przyszło do mnie, kiedy…”. Powtarzaj to codziennie przez tydzień, potem miesiąc, a zobaczysz, że w Twoim życiu dzieje się więcej niż myślisz.
  • Zrób coś pierwszy raz od dawna. Zjedz śniadanie na balkonie. Załóż kolorową skarpetkę. Idź inną drogą do pracy. Uśmiechnij się do ludzi, których mijasz na ulicy. Zagadaj do kogoś nieznajomego. Pierwszy raz to szansa, że coś się w Tobie obudzi. Kto wie, co? Przekonasz się jak sprawdzisz.
  • Wybierz jedną zbędną rzecz i… pożegnaj się z nią. Nie musisz od razu iść w kierunku radykalnego minimalizmu. Ale weź do ręki przedmiot, który nie daje Ci już radości. Podziękuj mu i oddaj go dalej. Miejsce, które zwolni, zapełni życie.
  • Ustal godzinę wylogowania. Każdego dnia. Podejdź do lustra i ustal ze swoją kierowniczką, kierownikiem, ktokolwiek siedzi tam w Twojej głowie, zasady, których chcesz się trzymać. Nie jesteś robotem. I na dłuższą metę nie dasz rady w systemie 24/7. Ustal z samym sobą, że np. o 18:00 kończy się praca. I trzymaj się tego. To najprostsza forma szacunku do swojego życia.
  • Odkryj swoją sprawczość. Kojarzysz piosenkę z filmu „Frozen” – „Mam tę moc”. Masz w sobie moc. Może jeszcze o tym nie wiesz, ale masz. Zrób coś własnoręcznie – posadź zioła na parapecie, napraw odpadającą klamkę, naucz się czegoś nowego z YouTube.Za każdym razem, gdy coś robisz samodzielnie – odzyskujesz poczucie wpływu. A to ono napędza prawdziwe życie.
  • Słuchaj… swojego wewnętrznego kota. Tak, właśnie kota! On gdzieś tam siedzi i drzemie w Tobie. Koty nie robią niczego „na siłę”, co potwierdzam patrząc na dwójkę małych terrorystów, których przygarnąłem. Wiedzą, kiedy odpoczywać, kiedy się przeciągnąć, kiedy zaprosić do bliskości i kiedy zniknąć. Zatrzymaj się czasem i zadaj sobie pytanie: „A co by teraz zrobił kot?” To może być najprostsza droga do życia w zgodzie z sobą.
  • Zaplanuj mikro-podróż. Nie mów, że nie masz czasu. Mikro-podróż to spacer nową ścieżką, wycieczka rowerowa 5 km od domu, albo pociąg do sąsiedniego miasteczka.

Podróż nie musi być spektakularna – wystarczy, że zmieni perspektywę, da chwilę na wytchnienie i pozwoli na doświadczenie czegoś innego poza codzienną rutyną.

 

Zakończenie?

Nie ma. Bo to Ty je napiszesz. W swoim kalendarzu, w swoich porankach, w swoich decyzjach. Nie da się „żyć pełnią życia” w teorii. Trzeba po prostu – zacząć żyć.

By kiedyś w przyszłości, przy podsumowaniu swojej historii powiedzieć: „Mam siedemdziesiąt trzy lata, z czego z grubsza licząc, przeżyłem tak naprawdę ponad pięćdziesiąt. A ile wypełniła udręka i nuda? Nie warto liczyć, bo zdecydowanie mniej!”

A jeśli nie wiesz, jak to osiągnąć – zacznij od jednej rzeczy z powyższej listy.

Tylko jednej.

Ważne, żeby dziś!

Autor: Marcin Kwapiszewski


Marcin Kwapiszewski

Marcin Kwapiszewski

Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.