Dziś o czymś, czego wciąż się uczę i pomimo wielu wiosen na karku, mam wrażenie, że w tej dziedzinie dopiero raczkuję! Niemniej zaobserwowałem, że sprawia mi ona wiele frajdy, zatem, dlaczego by nie osiągnąć w niej, co najmniej poziomu licencjata? Myślę, że warto!
„M pojedźmy nad morze! Tak spontanicznie. Jedziemy, jemy rybę i wracamy. No chodź!” Do dziś pamiętam, jak ta propozycja jednej z moich przyjaciółek mnie sparaliżowała. Spontanicznie – nie ma mowy! Wszystko było szczegółowo poplanowane. Każdy dzień: pływanie, szkoła, nauka języka, praca, wyjazdy służbowe, czas na rozwój osobisty, czas na pranie, prasowanie, przygotowywanie jedzenia, czas na czytanie książek, na lekki odpoczynek, na sen itd. Chwilami, kiedy patrzyłem na grafik, byłem zmęczony od samego czytania. I nagle ta paraliżująca propozycja: „M pojedźmy nad morze!”. Do dziś pamiętam, jak się wtedy spinałem i co mi robiła sama myśl o tym, by być spontanicznym.
Niemniej z upływem czasu zauważyłem, że wpuszczenie spontaniczności w granicach rozsądku sprawia mi radość i co ciekawsze, z wiekiem, granice rozsądku zaczynają się przesuwać w kierunku, o którym kiedyś bym nawet nie pomyślał. Warto poluzować kontrolę i oddać się chwilami fali życia, by spojrzeć na siebie i sytuacje z całkiem innej, nowej perspektywy.
Dlaczego spontaniczność może być korzystna?
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje
Okazuje się, że spontaniczne działania, które często wiążą się z poczuciem wolności i chęci przygody przynoszą nam szereg radości i ekscytację, a co za tym idzie, bezpośrednio korelują z naszym indywidualnym poczuciem szczęścia!
Łamanie schematów:
Codzienna rutyna może doprowadzić do monotonii i mentalnego wykończenia. Wyobraź sobie, że do końca życia masz zaplanowany każdy dzień, który zawsze wygląda tak samo, poprzeplatany jest tymi samymi aktywnościami, tym samym pożywieniem, piciem, tymi samymi zasadami. Jak długo wytrzymasz? Ja nie wiem, czy nawet tydzień. Spontaniczne decyzje pozwalają wprowadzić odrobinę nowego, w stare, utarte mechanizmy działania, co z kolei może mieć wpływ na pobudzenie naszej ciekawości i otwartości na świat!
Kształtowanie naszej elastyczności:
Wybierając spontaniczność, uczymy się dostosowywać do zmian, które wcześniej, czy też później nadejdą i radzić sobie w nieprzewidywalnych sytuacjach. W końcu, aby działać spontanicznie, plany w tym wypadku odkładamy na bok i niech się dzieje, co chce, byleby po naszej myśli!
Buduje katalog wspomnień:
Okazuje się, że przygody, szczególnie te, które nie zostały zaplanowane, często stają się najbardziej niezapomnianymi w naszym życiu i często do nich wracamy, by sięgnąć po odrobinę pozytywnej energii!
Tworzy relacje:
Sprzyja powstawaniu nowych relacji lub umacnia te, które już są silne! Spontaniczne gesty, takie jak niespodziewana rozmowa, wyjście, krótka lub dłuższa podróż niewątpliwie pogłębiają więzy z innymi ludźmi, a co ciekawe sprzyjają powstawaniu nowych znajomości. Nie zliczę, ile osób poznałem dzięki moim spontanicznym działaniom, a co ciekawe, wiem, że nigdy nie trafiłbym na nie, gdybym kurczowo trzymał się grafiku!
„Od dziś będzie towarzyszyć mi spontaniczność!” – łatwo powiedzieć, ale jak zacząć ze spontanicznością, aby nie zrobić sobie krzywdy. Okazuje się, że dla osób, które cenią sobie poczucie kontroli i planowanie, nadmiar spontaniczności może wywoływać stres lub niepokój i zamiast „szczęścia” pojawi się błyskawicznie „nieszczęście” i niepotrzebny ścisk w żołądku, dokładnie taki, jaki odczuwałem lata temu na każdą spontaniczną propozycję znajomych. Kluczem jest znalezienie równowagi między planowaniem a elastycznością, takiej równowagi, która odpowiada Twojemu charakterowi i zapotrzebowaniu, po to, by granicę równowagi w przyszłości przesuwać, jeśli uznasz, że jest to dla Ciebie dobre!
Spójrz, jak można zaprosić spontaniczność do swojego życia:
„Dzień bez planu”. Raz na jakiś czas poświęć dzień, w którym nie masz żadnego planu. Wstań rano i zdecyduj, co chcesz robić na bieżąco. Daj sobie przestrzeń na odkrywanie nowych aktywności i miejsc i nie przejmuj się tym, że być może pierwszy taki dzień skończy się serią seriali – być może właśnie to było Ci potrzebne.
„Eksperyment małych decyzji” Zamiast zawsze wybierać to, co znasz, spróbuj czegoś nowego w prostych sytuacjach, np. zamów inny posiłek w restauracji, wybierz nieznaną trasę spaceru albo porozmawiaj z kimś, z kim normalnie nie rozmawiasz, a dla bardziej odważnych porozmawiaj z nieznajomymi, kto wie, może zbudujesz nowe, ciekawe relacje!
Zaskakuj siebie. Raz w tygodniu, podejmij spontaniczną decyzję, która wykracza poza Twoją strefę komfortu. Może to być np. zapisanie się na dowolne warsztaty, wyjście na wystawę, która nie była planowana, po prostu plakat na przystanku autobusowym przykuł Twoją uwagę i pojawiła się u Ciebie myśl „A dlaczego by nie?”
„Decyzja w 10 sekund”. Kiedy musisz podjąć drobną decyzję (np. co zrobić po pracy lub jaki film obejrzeć), daj sobie tylko 10 sekund na wybór i trzymaj się pierwszego pomysłu. Z czasem nauczy Cię to działać szybciej i bez nadmiernego analizowania.
Praktykuj „tak zamiast nie”. Przez jeden dzień, lub dla odważnych tydzień, świadomie mów „tak” na nowe propozycje (oczywiście w granicach rozsądku). Nawet jeśli coś wydaje Ci się nietypowe lub trudne, podejmij wyzwanie i zobacz, co się stanie.
Twórz spontaniczne chwile w relacjach. Zaskocz bliską osobę małym, spontanicznym gestem – zaproponuj wspólne wyjście, podaruj jej coś drobnego bez okazji albo wyślij niespodziewaną wiadomość z pozytywną myślą.
Odkryj nieznane miejsce. Wsiądź w pociąg lub autobus bez konkretnego planu i wysiądź w przypadkowym miejscu. Pozwól sobie na eksplorację nowego otoczenia bez wyraźnego celu. Skup się na otoczeniu, detalach, napisach na ścianach, muralach, afiszach. Chłoń nowe!
Improwizuj codzienne zadania. Zamień codzienną rutynę w zabawę – np. zamiast gotować według przepisu, użyj tego, co masz w lodówce i stwórz nowe danie. Albo wymyśl spontaniczną zmianę w treningu lub porannej rutynie.
Dla osób, z wysokim poczuciem kontroli, spontaniczność nie przychodzi łatwo, jednak jestem idealnym przykładem na to, że można ją wyrobić. Tylko małymi krokami. Powoli. W myśl włoskiego przysłowia: „Chi va piano va sano e va lontano” (Kto idzie wolno, idzie zdrowo i daleko), w końcu chcemy w naszym życiu zajść daleko, bardzo daleko, a do kresu naszych możliwości. Bo dlaczego by nie?
Autor: Marcin Kwapiszewski
Marcin Kwapiszewski
Psycholog, coach, trener, praktyk i pasjonat rozwoju przez duże „R”. Działa zgodnie z maksymą: ” Wybierz drogę, którą nikt nie podąża i pozostaw tam swój ślad”.